łowczy tirów
Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:01, 03 Maj 2009 Temat postu: Góry Świętokrzyskie |
|
|
W weekend majowy postanowiłem zahaczyć o góry świętokrzyskie, pierwszy etap z Radomia do Kraśnika przez kolejno Starachowice, Nową Słupię, Święty Krzyż, Ostrów Świętokrzyską, Annopol, Kraśnik ok. 170km. Na Łysej Górze pomyliłem drogi i wwaliłem się na jakiś pieszy kamienny szlak. Niestety musiałem prowadzić rower, ale wróciłem już normalnie drogą i no no jakieś 5km stromego zjazdu bez pedałowania i z hamowaniem z ponad 60 na zakrętach (śmierć dla hamulców) ogólnie dużo oznakowanych stromych podjazdów. Drugi etap wiódł przez Lublin, Parczew do Białej Podlaskiej, gdzie czekał już na mnie z pysznym sernikiem Bartek:) krótko mówiąc ponad 170km pod wiatr z prędkością ok 20 km/h to był jakiś koszmar, miałem wiele kryzysów, chciałem wszystko rzucić, usiąść i płakać, ale "prawdziwy sportowiec się nie poddaje", pomyślałem no i jechałem dalej po ok 8,5 godziny spotkałem Bartka na trasie przed Białą i wiedziałem że udało się. Wieczorem Bartek zaserwował mi końską maść, czułem się jakbym wsadził nogi w ogień, ale to było fajne uczucie. Trzeci etap można by rzec odpoczynkowy bo liczący sobie zaledwie 75 km z czego 10 km za tirem:) Zobaczyłem go, czerwony nowiutki mercedes actros nie było oznaczeń silnika, albo były, tyle, że nie potrafiłem ich rozszyfrować spojrzałem na osie naczepy-wszystkie opuszczone, tablica rejestracyjna-Niemiec- to dobry znak, będzie przestrzegał przepisów zapaliło się zielone światło rusza i powoli przyspiesza, łapię go w locie i miałem racje przestrzegał przepisów bo jechał jakieś 83km/h niestety w pewnym momencie delikatnie przyhamował co mnie spłoszyło i byłem już 15 metrów za nim, nie miałem szans na walkę przy takiej prędkości... Ogólnie znacznie lepiej się czułem niż poprzedniego dnia. 3 maja, ostatni dzień polegał jedynie na dobijaniu do 500 dotarłem do Dębe Wielkie i ten dystans mi pękł, (jechałem dłuższą trasą przez Mrozy) Postanowiłem już nie walczyć z bólem zatartych pachwin i udałem się na pkp, oczywiście kasa zamknięta co już mnie zirytowało bo musiałem zapłacić więcej za bilet, ale ok. Czekam... czekam w stronę Siedlec widziałem 4 pociągi, do Warszawy tylko jeden i do tego pośpieszny który się nie zatrzymuje na tej stacji, potem okazało się że mój pociąg ma opóźnienie, och gdybym wiedział że sytuacja tak się rozwinie pojechałbym już całą trasę rowerem. Wreszcie nadjechał upragniony pociąg oczywiście cały zawalony ale co tam.
Było miło 503 km:)
Bardzo spodobały się mi Góry Świętokrzyskie i postanowiłem się tam wybrać jeszcze raz proponuje wam, byście się do mnie przyłączyli. Plan jest następujący: wsiąść w sobotę rano w pociąg do Skarżyska Kamiennej potem pojeździć trochę po górach, udać się do ustalonego wcześniej miejsca noclegowego. W niedziele jeszcze trochę się pobujać na podjazdach i zjazdach i wsiąść w pociąg powrotny w Kielcach lub Skarżysku. Koszt takiej całej imprezy, nie kupując oczywiście pamiątek w przydrożnych sklepikach, myślę, że zamknąłbym się w 50-60 zł łącznie z jedzeniem dojazdem i noclegiem, oczywiście czym dalej ktoś mieszka od Warszawy tym więcej musiałby wydać. Łasuchy nieroztropnie wydający pieniądze również musiałyby się liczyć z większym wydatkiem, ale myślę, że warto zaliczyć te góry, bo nie są tak wymagające jak Karkonosze czy Tatry, a zawsze to jakiś trening przez wyścigiem, poza tym to świetna okazja do integracji grupy i poznania nowych zakątków Polski. Rozmawiałem już z Bartkiem i jest optymistycznie na to nastawiony, Pęgos też chodź coś marudził o kosztach, ale przekonam go tanimi biletami kolejowymi którymi się on zaopatruje z racji wykonywanego zawodu przez jego tatę. Termin nie jest jeszcze ustalony, z pewnością będzie to jakiś weekend może pod koniec maja, lub w czerwcu. Powaga pomyślcie bo to może być niezapomniana wyprawa i świetna lokata dla formy i przyjaźni. A ja zawsze powtarzam że najważniejsza w życiu jest przyjaźń i zabawa:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|